Kariera nie tylko w pomarańczowym kolorze
Spodziewaj się niespodziewanego
Wszystkie doświadczenia w ING doprowadziły mnie do miejsca, którego nigdy bym się nie spodziewał. W 2007 roku zacząłem pracę w ING Banku Hipotecznym. To był 31 lipca, pamiętam, bo koniec miesiąca to dość nietypowa data, żeby dołączyć do nowej organizacji. Pracowałem w Zespole Listów Zastawnych i Skarbu, który odpowiadał za zarządzanie płynnością, ryzykiem walutowym i ryzykiem stopy procentowej. To był czas, w którym stosunkowo szybko wdrożyłem się w swoje zadania, przyjąłem solidną porcję wiedzy, poznałem działanie wielu procesów i mechanizmów bankowych w praktyce.
Po jakimś czasie przeszedłem do obszaru Rynków Finansowych, już w ING Banku Śląskim. Zajmowaliśmy się tam warstwą produktową, procesową i dbaliśmy o działanie ,,dealing roomu”. Spędziłem tam kilka ładnych lat i dopiero we wrześniu 2019 roku przeszedłem do zespołu Compliance. To był ten moment w mojej karierze, którego nigdy bym się nie spodziewał, ale bank będąc dużą organizacją daje szanse na duże zmiany tym, którzy chcą z nich skorzystać.
To był ten moment w mojej karierze, którego nigdy bym się nie spodziewał, ale bank będąc dużą organizacją daje szanse na duże zmiany tym, którzy chcą z nich skorzystać.
Zawsze wydawało mi się, że w obszarze Compliance pracują ludzie głównie z wykształceniem prawniczym, a przynajmniej z tym kojarzył mi się profil tych ról. Nie wyobrażałem sobie też siebie, jako osoby, która na co dzień miałaby pracować z przepisami. Szybko okazało się jednak, że to może być coś ciekawego i nauczyłem się pracować z formalnymi wdrożeniami, zaprzyjaźniłem się na dobre z paragrafami dotyczącymi produktów i usług inwestycyjnych (MiFID). W Compliance poznałem też tematykę ESG (Environmental, Social, Governance), czyli związaną z kwestiami środowiskowymi, społecznymi i dotyczącymi ładu korporacyjnego. Od sierpnia 2021 roku pracuję w Ryzyku Kredytowym i zajmuję się projektem wdrożenia w banku wielu wątków dotyczących ESG, m.in. wymagań dotyczących zarządzania i raportowania - głównie ryzyka finansowego wynikającego ze zmian klimatycznych i środowiskowych w długoterminowej perspektywie.
Zawsze o krok do przodu
Mój zakres obowiązków jest dość specyficzny. Pracuję na przykład z tzw. regulacją Taxonomy, która dotyczy szerokiego spektrum uczestników rynku finansowego: producentów i dystrybutorów instrumentów finansowych, instytucji kredytowych oraz firm ubezpieczeniowych. Jej głównym celem jest przeciwdziałanie tzw. greenwashingowi, czyli sytuacji, kiedy przykładowo inwestycja finansowa jest reklamowana, jako ta, która przyczynia się do łagodzenia zmian klimatu, podczas gdy podstawy takiego twierdzenia są bardzo wątpliwe. Stąd, z perspektywy dostarczania klientom informacji o tym, czy te produkty są zielone, istotne jest oparcie się na faktach, na wiedzy naukowej. Taxonomy jest kompasem dla inwestorów. Muszę przyznać, że z punktu widzenia kariery zawodowej i mojego rozwoju w banku zainteresowałem się tematyką ESG w dobrym momencie. To przepisy, które dotyczą banku w wielu aspektach. Zaczęliśmy pracować z nimi jeszcze na etapie pewnych draftów i propozycji, ale w momencie, gdy można było już określać, czego możemy się spodziewać i jak możemy się przygotować do ich właściwego wdrożenia. Organizacja taka jak nasza chce i zawsze musi być gotowa na to, co przed nią. Dzięki temu, możemy być pionierem w wielu dziedzinach i zawsze o krok do przodu.
Organizacja taka jak nasza chce i zawsze musi być gotowa na to, co przed nią. Dzięki temu, możemy być pionierem w wielu dziedzinach i zawsze o krok do przodu.
Z pomarańczową energią
Jestem częścią dużego projektu, który został powołany w banku do tematów ESG i który angażuje wiele jednostek. Współpracujemy m.in. z Biurem Relacji Inwestorskich, Biurem Prasowym, liniami biznesowymi. Często mamy też zadania wymagające kontaktów z interesariuszami zewnętrznymi. Jesteśmy częścią interdyscyplinarnych grup roboczych, więc jest to praca nie tylko wewnętrzna, ale też zewnętrzna, w której czasem trzeba wyjść poza organizację, podzielić się wiedzą i wejść w interakcję, wypracować ustalenia, pytać o dobre praktyki. Mogę robić nowe, ważne i długofalowe rzeczy, ale też spotykam w swojej pracy sporo wyzwań. Zależy mi na tym, bo to pozwala mi stale zajmować się czymś nowym, wychodzić poza rutynę, rozwijać się i zaspokajać ciekawość.
Kultura organizacyjna ING jest unikalna i to sprawia, że chcę pracować w tej organizacji. Wielu moich znajomych lub w ogóle osób z zewnątrz dostrzega to, że ING wyróżnia się na tym tle. Jest to też potwierdzane przez różne nagrody, które otrzymujemy. Pracuję w banku długo, poznałem wiele osób w naszej organizacji, przeszedłem przez różne jednostki, jestem pewny swojej wiedzy i czuję się częścią tej firmy.
Mogę robić nowe, ważne i długofalowe rzeczy, ale też spotykam w swojej pracy sporo wyzwań. Zależy mi na tym, bo to pozwala mi stale zajmować się czymś nowym, wychodzić poza rutynę, rozwijać się i zaspokajać ciekawość.
Kolor zielony jest tak samo ważny jak pomarańczowy
Mogę tylko potwierdzić i podpisać się pod tym zdaniem. Oba te kolory są w ING dla nas bardzo ważne i chociaż z artystycznego punktu widzenia to nie są kolory dopełniające się, to i tak one po prostu do siebie pasują. Może nawet i lepiej, że nie są dopełniające się, bo wtedy, gdybyśmy połączyli je w równych proporcjach otrzymalibyśmy kolor szary. A my na pewno nie jesteśmy szarą organizacją i wyróżniamy się na wielu polach, dlatego te kolory, pomimo tego, że nie są dopełniające się, a może właśnie dlatego, że nimi nie są to do siebie pasują. Tak bym powiedział przewrotnie.
Z przestrzenią na coś jeszcze
Myślę, że po pracy warto się zajmować rzeczami niezwiązanymi z pracą. Dlatego od 2012 roku mocno angażuję się w działania i tworzenie społeczności skupionej wokół mody męskiej. Razem z osobami poznanymi w sieci stworzyłem stowarzyszenie ,,But w butonierce”, prowadzące forum internetowe o tej samej nazwie. Robimy bardzo ciekawe rzeczy – jeszcze przed pandemią organizowaliśmy konferencje, spotkania, rozmowy na różne tematy, wymienialiśmy doświadczenia. Wielokrotnie członkowie stowarzyszenia byli gośćmi w programach telewizyjnych i radiowych. Byli cytowani w prasie. W związku z zaangażowaniem w stowarzyszeniu podróżowałem po świecie, aby rozwijać swoje kontakty i zdobywać wiedzę bezpośrednio od rzemieślników i twórców. Jedną z ciekawszych i bardzo nietypowych inicjatyw, które miałem okazję obserwować, były Mistrzostwa Świata w polerowaniu obuwia w Londynie, ważny punkt imprezy zorganizowanej przez blogerów zakręconych na punkcie klasycznego obuwia. Co ciekawe, rok później podczas kolejnej edycji tej imprezy, Polak zdobył tytuł wicemistrza świata w patynowaniu obuwia J. W ciągu ostatniej dekady świat rzemiosła a w szczególności miarowych krawców i szewców bardzo się skurczył. Do tego trzeba mieć serce, wdrażanie się do zawodu wymaga zaangażowania. Efekty przychodzą po latach. Ci już nieliczni ale wciąż działający rzemieślnicy są skarbnicą wiedzy, której nie mają komu przekazać. Jak wiele osób wie, że warsztaty polskich rzemieślników są celem ekspedycji zagranicznych klientów? Poznałem kilku takich „turystów” z USA, Chile, Bułgarii, pomagając w dogadaniu się z rzemieślnikiem podczas składania zlecenia. Kto wie, że na ulicy Marszałkowskiej ma swój warsztat najlepszy rękawicznik w tej części Europy? Warsztat ma skromny, tysiące przechodniów mija go codziennie. Nie uświadczysz tam barokowych żyrandoli i luster z „main street” ale każdy z palców Twojej dłoni zostanie zmierzony specjalna calową miarką – bo w rękawicznictwie cal jest standardem – a gotowe po kilku tygodniach rękawiczki będą leżały perfekcyjnie. Cieszę się, że mogę mieć niepospolite hobby i że mogę się w to mocno zaangażować, i że nie koliduje to z moją pracą bo mam na to czas i przestrzeń.
Cieszę się, że mogę mieć niepospolite hobby i że mogę się w to mocno zaangażować, i że nie koliduje to z moją pracą bo mam na to czas i przestrzeń.